Ruah czyli Tchnienie ("Dwa oddechy...." P. Matywieckiego)

Najtrafniej w problematykę nowej książki Piotra Matywieckiego Dwa oddechy... wprowadza chyba sam autor. W pierwszym z esejów poszukuje odpowiedzi na pytanie: "kim jestem?" i konstatuje: "Jestem Żydem. Jestem Polakiem. Jestem żydem. Jestem chrześcijaninem" (s. 6). Jak widać, nie unika tym samym bardzo prywatnej, autobiograficznej perspektywy. Jego teksty to po części rozprawa z własną tożsamością - Żyda i Polaka, przez Holokaust odciętego od swoich korzeni. Ale dzięki takiemu postawieniu sprawy, pisarz lokuje również nas - czytelników - w dwóch odmiennych tradycjach, na styku kultur, przypominając o skomplikowanej tożsamości Zachodu.

Eseje publikowane były wcześniej czasopismach, m. in. "Więzi" i "Znaku", ale na potrzeby książki pisarz uspójnił je i nadał bardziej literacki charakter. Raz przybierają więc formę medytacji, raz wyznania, innym razem są po prostu recenzją. W tle pozostają jednak dwie nieoddzielne u Matywieckiego figury: pamięci i modlitwy. Nie ważne, czy pisarz towarzyszy akurat Simone Weil, Jehudzie Amichajowi, zapomnianym twórcom z Antologii poezji żydowskiej czy podmiotowi Janusza Korczaka - sztuka stanowi pretekst do rozważań metafizycznych, nie tracąc jednak nic ze swojej autonomii (jak w doskonałym szkicu o kompozycji Messiaena, jednego z ulubionych muzyków pisarza). Tymczasem pamięć wdziera się jako przypomnienie, zobowiązanie i wezwanie; wezwanie do bycia w środku, w "centrum siebie i świata".

Dwa oddechy z tytułu książki odnoszą nas do źródła, do hebrajskiego słowa ruah, a więc tchnienia, porządkującego pierwotny chaos. Pisarz przypomina o dwóch aspektach boskiej mowy - tym, który przeszywa każdego z osobna i tym, który "scala ludzi w Bożą społeczność" (s. 13). Stawiając pytanie o tożsamość, wychodzi od wykorzenienia, ale wraca - jak się zdaje - do tego, co wspólnotowe i uniwersalne. "Skoro jesteśmy w pełni życia, możemy z Nim tylko być i przemienić ten byt w kategorię etyczną ważniejszą niż współczucie - we współbytowanie" (s. 251) - napisze poeta w medytacji o Krzyżu.

Na pytanie "kim jestem?" Matywiecki woli szukać odpowiedzi z przestrzeni "jak być?", a odpowiedź ta wydaje się potrzebna i ważna - w kontekście jego poezji, światopoglądu i dialogu z mistrzami. Ale istotna wydaje się również dlatego, że jest dalszą częścią osobistej sagi, rozpoczętej gdzieś w Kamieniu granicznym i wzmocnionej Twarzą Tuwima; sagi o specyficznie pojętej żydowskości, wrośniętej w Polskę i zrośniętej z nią i chrześcijaństwem, krytycznej i afirmatywnej zarazem. W szerszej perspektywie te eseje to opowieść o różnicy i podobieństwie, które tylko uświadomione i ciągle problematyzowane, prowadzić mogą do dialogu. "Oto więc pewien sposób bycia intelektualistą: szukanie punktu widzenia, z którego świat staje się zrozumiały - i przez to ocenialny moralnie" (s. 67). Oto cały Matywiecki, archaiczny i wciąż aktualny.


Piotr Matywiecki, Dwa oddechy. Szkice o tożsamości żydowskiej i chrześcijańskiejBiblioteka "Więzi", Warszawa 2010.

Pierwodruk: "Dodatek LITERAcki"