M. Szpakowska, "Wiadomości Literackie" prawie dla wszystkich

Z książkami na temat czasopism społeczno-literackich jest u nas na ogół dobrze lub bardzo dobrze. Choć nie ukazują się często, trafiają w sedno oczekiwań odbiorców, łącząc rzetelność w docieraniu do materiałów i prezentacje bogatych archiwów z elementami interpretacji, krytyki i hagiografii, podbudowując to zbiorem anegdot o postaciach dla naszej kultury kluczowych (np. Cywilizacja "Przekroju" J. Jaworskiej czy Szkice o paryskiej "Kulturze" I. Hofman). Zwykle balansują też na granicy historycznej rozprawy naukowej i pracy popularnonaukowej, która tyleż zbiera fakty, co nastawiona jest na ich prezentację szerokiej publiczności. "Wiadomości Literackie" prawie dla wszystkich Małgorzaty Szpakowskiej doskonale wpisują się w te tendencje, łącząc erudycyjną wiedzę historyczną i lekkość języka, szacunek do przedmiotu i zdystansowany, krytyczny osąd (który jednak przeważa). Prawie dla wszystkich jest adresowane do wszystkich - literaturoznawców, dziennikarzy, historyków, ale też do zainteresowanych XX-leciem czytelników, którzy chętnie zapoznaliby się z najważniejszymi kartami naszej międzywojennej kultury. Ale to prawie oznacza też ironicznie pewien elitarystyczny, dezaktualizujący się rys samych "Wiadomości Literackich", pisma "ludzi szczęśliwych", którzy odnaleźli się w wolnym kraju, uwierzyli w perspektywy awansu i objęli rząd dusz.

Autorka wychodzi od tezy, że "Wiadomości Literackie" były dla polskiej kultury XX-lecia (a również później, jeśli weźmiemy pod uwagę emigracyjną działalność Mieczysława Grydzewskiego) rzeczą kluczową, że odbija się w nich cała historia naszej literatury, ale nie przesłania jej to innego obrazu pisma - magazynu momentami nazbyt stronniczego, nieuporządkowanego, czasem niechlujnie redagowanego. W kolejnych jedenastu rozdziałach (przeszło 450 stron) Szpakowska rekonstruuje więc wszystko, począwszy od szaty graficznej i układu tekstów, przez obrośniętą mitami figurę redaktora, po ulokowanie tygodnika w szerszym kontekście XX-lecia (np. na tle sporów ideowych i oskarżeń o bezideowość - to z prawa, to z lewa). Umiejętnie splata jednak narrację historyczno-literacką z analizą tego, co na łamach pisma się pojawiało. Nie ma się więc wrażenia, że "Wiadomości Literackie" to sprawa przeszła, a autorka bez opamiętania zanurzyła się w archiwum. Wręcz przeciwnie, archiwa te pokazują dynamikę życia literackiego sprzed prawie 100 lat, która w wielu aspektach przerasta i przedrzeźnia tę dzisiejszą. 

Zmierzch "Wiadomości" Szpakowska lokuje na tle pewnej formacji kulturowej - polskiej figury inteligenta, który z końcem XX-lecia traci swoją pozycję na rzecz innych podmiotów, dotąd niemych lub zdominowanych. "Tygodnik - spuentuje swoją książkę - w którym było miejsce i na Picassa, i na Le Corbusiera, i na Prousta (...) – ten tygodnik w istocie tkwił korzeniami w poprzednim wieku. Podobny w tym zresztą swoim czytelnikom, którym bardzo długo jeszcze przyjdzie wybijać się na nowoczesność". To teza odważna i dość kontrowersyjna, ale na pewno warta przemyślenia. Zwłaszcza, jeśli przypomnimy sobie, że "Wiadomości Literackie" [sic!] niedawno wznowiono pod tym samym hasłem: "nie dość jest czytać, trzeba kupować lub prenumerować". Rechot historii.


Małgorzata Szpakowska, "Wiadomości Literackie" prawie dla wszystkich, Wydawnictwo W.A.B, Warszawa 2012, s. 462.