Nadszedł
wrzesień, a już myślałem, że da się tego uniknąć.
Rozpacz
przylatuje razem z ptakami, zawsze jest mi jej żal.
W tym czasie
nasi sąsiedzi remontują ganek przed zimą.
Choć raczej
powinienem powiedzieć:
W tym czasie
próbujemy się objąć, ale nic z tego.
(Pożyteczność, s.24)
Dlatego od
zderzenia (zdarzenia?) warto wyjść i do niego właśnie trzeba powracać.
Podstawowe pytanie, jakie chciałby zadać czytelnik, jest bowiem równocześnie
pytaniem najoczywistszym: o życie i śmierć, ujęte w mechanizmy pamięci i
obserwacji. Sprawa problematyzuje się, gdy u Konstrata do głosu dochodzi
usypianie życia ("Krew przepływa tętnicą, pot rozpuszcza brud na moim
palcu, // Śpij spokojnie, śmierć jest teraz daleko, nawet się nie zbliża"
z wiersza Pożyteczność), dialogi miłosne
i wymykający się wszystkiemu naddatek. Kiedy rozpędza się akcja, pełna
"niepotrzebnych" elementów, z natury swojej bezużyteczna, bowiem
jeszcze niesproblematyzowana, wiersz zalany zostaje "światem", a
bohater i jego fascynacje stają się jedynie punktami gdzieś daleko w tle. Z taką
sytuacją mamy do czynienia choćby w bardzo ciekawym tekście Ul dogasa, poświęconym dojrzewaniu i
zmaganiu się z upływającym czasem, najeżonym erotycznymi podtekstami i
destrukcją, która zapowiada nieuchronne zmiany:
Zofii przyśniło
się to wcześniej -
A mała Ania
znalazła w gnieździe trzy małe wróble -
Zdychały w
upale, ich wysuszone gardła pokryły się mapką popękanych żyłek -
Leon w samym
szlafroku, który nosił w poobiednią sjestę -
Nawet w takie
nieszczęście musiało wydać się to śmieszne -
Kiedy wbiegł
pomiędzy jabłonie, tłuste włosy i nierówno wsunięte okulary -
Stare kobiety
sikały na stojąco za szopą z węglem -
Otworzyły
bezzębne usta, śmiejąc się głośno -
I okazało się,
że to nie słońce postanowiło nas zabić -
Chociaż
również od gorąca miała pochodzić nasza śmierć -
Pierwszy raz
widziałam wtedy czołg -
(...)
Wszystko jest
przezroczyste -
W szczególności
pergamin, na którym narysowano plan naszej wioski -
Teraz jest do
podarcia -
Do wyrzucenia
-
Jest już zupełnie
nieprzydatny -
(Ul dogasa, s.16)
Znaki
wprowadzają w ludową mitologię, która powinna okiełznać świat, a nad wszystkim
pieczę sprawować ma naturalny porządek (słońce). Tak się jednak ostatecznie nie
dzieje, świat bowiem wymyka się jednemu nurtowi zdarzeń, jednej opowieści, dając
wskazówki i pre-teksty do kolejnych wspomnień. Na tle katastrofy płonącej
wioski, podniesionej do skali kosmicznej, dokonuje się więc zderzenie podmiotu
(kobiety) z męskim porządkiem, inicjacja seksualna połączona z przemocą,
zmetaforyzowana pogoń za uciekającym buhajem oraz refleksja wanitatywna.
Lubelski poeta
zręcznie kryje się za kolejnymi maskami, bo i nie o nim samym muszą mówić
wiersze. Zmysł liryczny przeplata się tu z zamysłem epickim, a każdy tekst jest
otwierającą się na chwilę historią. I znowu warto powrócić do zderzenia.
Zaczyna się ono bowiem ujawniać w pełni dopiero, gdy zdamy sobie sprawę, że
historie te są po części baśniami (onirycznymi, z koszmarnym zapleczem i
erotycznym początkiem), a ten, którego chcielibyśmy za nimi poszukiwać - poeta
- może w ogóle nie istnieć. Mówi do nas bowiem "wiersz" i to on właśnie
prosi o uzupełnienie, o współdzielenie z nim ruchu obrazów i gry emocji.
Wiersze
Konstrata w ten sposób dosłownie "wciągają w siebie", erotyzując świat,
dzięki prowadzonej opowieści. Współdzielenie
miejsca z czytelnikiem odbywa się jednak w punktach pęknięcia, gdzie język nie
może nadążyć za miłosnym dyskursem. Jak pisał kiedyś Georges Bataille: "w
erotyzmie chodzi zawsze o rozbicie form ustanowionych, (...) tych uregulowanych
form życia społecznego, na których zasadza się nieciągły porządek określonych
jednostek, jakimi jesteśmy". Liryka Konstrata uwzniośla, przenosi erotykę
w sferę uniwersalną, pozostając przy tym czuła na detal i wpatrzona w to, co
bliskie i codzienne. To bez wątpienia jedna z niewielu dojrzałych i subtelnych
dykcji homoerotycznych w naszej najnowszej poezji. Wiersze autora thanathos jeans różnią się znacznie od
ironicznych lub ocierających się o banalizm tekstów Adama Wiedemanna czy
muzyczno-lirycznych kompozycji Edwarda Pasewicza. Konstratowi bliżej do kodów
znanych w dwudziestoleciu, a jego obserwacje przypominają momentami te z
Czechowicza lub Iwaszkiewicza. Po części rację więc miał Karol Maliszewski, gdy
widział w tych utworach sielskość autora ballady
z tamtej strony, choć to nie pejzaż, a właśnie zdolność do wydobywania na
jego tle rozerotyzowanych męskich sylwetek, wydaje się łączyć obu lubelskich
poetów:
Nie mogłem się
otrząsnąć jeszcze kilka minut po ich przejeździe: pierwsi
tej wiosny chłopcy
w krótkich spodenkach,
ścieżki włosów
na udach i ścięgna pracujące jak tłoki reklamowanych
samochodów,
ich rowery wchodziły w zakręt pewnie, pod kątem
trzydziestu
stopni,
(Minstone, 1984. Dopisek dla E. White'a)
Tym razem
Konstrat zaproponował pewnego rodzaju układankę, tomik można bowiem czytać na
dwa sposoby: podążając ze strony na stronę za kolejnymi wierszami lub dobierając
je zgodnie z kolejnością proponowaną w spisie treści. Dopiero na końcu okazuje
się bowiem, że istnieć mogą (choć może nic nie znaczą?) aż trzy części, a każda
z nich odpowiada jednemu z członów tytułu. Wiersze z Krwi poruszają tematykę miłosną, skupiając się na problemach tożsamości,
rozpadu związków oraz homoerotycznej fascynacji. Samochody podążają tropem pojazdów, choć ich główną zasadą
konstrukcyjną jest właściwie wewnętrzny ruch wiersza, potok płynącej narracji,
która dostarcza coraz to nowych informacji. I
jest zaś strefą graniczną i pośredniczy między erotyką a śmiercią, mitem a
rzeczywistością. Najczytelniej odbywa się to w Dwóch wierszach, które prowadzą
nas na powierzchnię opowieści (będącą zarazem granicą śmierci) i mówią
nieoczekiwane stop: "Jedyne, co
pozostaje przejrzałym / mężczyznom w gąszczu tego upału, to zasłonić okno. Poświęcić
się lekturze / hinduskich poetów i zgłębiać plany obrazów Hockneya. Kim jest śpiący
/ chłopaczek w niebieskim szlafroku? Kto go uśpił? (Stop! Jesteś zbyt
ciekawy)".
Tym razem
Konstratowskie "stop" to jednak tylko chwilowy gest powstrzymania,
opóźnienia, a więc podniesienia stawki w grze. Jeśli tajemnica powstaje tam,
gdzie pojawia się zakaz, to nowy tomik Bartosza Konstrata ten zakaz niewątpliwie
przyzywa, ewokuje i prowokuje. A im mniej ostentacyjnie to czyni, tym więcej w
nim napięcia i energii.
Bartosz Konstrat, Samochody i krew, Ha!art 2009
Pierwodruk: strona Fundacji im. T. Karpowicza