Post (tenebras lux) ("Post" B. Sadulskiego)

"Chciałbym mówić bardziej sobą, gibko mieszać wyobraźnię z popkulturą, bakłażany z sokiem pomarańczowym. Pożegnać się z myślnikami i sonetami" wróżył sobie Bartosz Sadulski w wywiadzie przeprowadzonym przez Agnieszkę Mirahinę, opowiadając o planach na debiutancką książkę. Ta rozmowa miała miejsce w roku 2010, po wydaniu przez wrocławskiego twórcę (choć teraz bardziej może warszawskiego) arkusza Artykuły pochodzenia zwierzęcego w pamiętnym - ostatnim w takiej formie - "Połowie" w Biurze Literackim. Sadulski długo nie mógł doczekać się debiutanckiej książki, a jego tom wciąż napotykał na kolejne wydawnicze przeszkody. I tak, ciekawi, choć wcale nie bardziej sprawni, młodzi twórcy w osobach Rafała Gawina, Krzysztofa Szeremety czy Marcina Biesa, zdążyli zadebiutować w różnych wydawnictwach, Sadulski zaś - zmagając się np. z kwestią praw autorskich do zamieszonych w tomie ilustracji (doskonałe prace wykonała tu Kira Pietrek) - musiał odczekać swoje. Trudno wyrokować, czy był to czas potrzebny, czy stracony. Wiersze z arkusza miały niewątpliwy urok i szkoda, że taka np. implozja nie trafiła do tomu, podobnie jak szkoda całego projektu pozycje, rozsianego tu i ówdzie po różnych czasopismach. Jest w każdym razie wiele utworów młodego poety, które krążą w różnych formach po internecie, i jakkolwiek można by je uznać za juwenilia, dobrze obrazują przejście między arkuszem a debiutanckim Postem.

Wróżył sobie Sadulski więcej popkultury w tekstach, więcej mieszania danych ze świata z wewnętrznymi przeżyciami oraz postępujące wyzwalanie się z konwencjonalnych form. I trzeba powiedzieć, że wszystkie te założenia spełnił. Pop wkrada się już w pierwszym - swoją drogą bardzo udanym - wierszu dojczland, gdzie Gary Lineker z nazwiska sąsiaduje z Martinem Heideggerem, a problem Holokaustu przeplata się z piłkarskimi metaforami:

gary lineker powiedział
że piłka nożna to taka gra
w której dwudziestu dwóch mężczyzn biega za piłką
a na końcu i tak wygrywają niemcy

czy gary lineker wiedział że śmierć
jest mistrzem z niemiec? czy wiedział
że niemiec niebieskie ma oko trafi cię celnie?
czy gdyby wiedział powiedziałby inaczej
(dojczland, s. 6)

Całość skupiona zostaje ponadto wokół przejęzyczenia, które w dalszej części wiersza można by nazwać też prze-widzeniem. Za przypadkowością (para)frazy "śmierć jest mistrzem niemiec" podąża bowiem refleksja o mocy złudzenia przy okazji zdjęcia Hitlera. I chociaż wiersz biegnie pozornie na oślep, co chwilę gubiąc trop i na prawach asocjacji z jednego słowa rozwija kolejne myśli, jest wewnętrzne spójny, podobnie jak pozostałe teksty w tym tomie. Tę spójność - przy całym dezinformacyjnym potencjalne, przy rozrastającej się z każdym wersem plątaninie - uznać trzeba za znak poetyckich umiejętności Sadulskiego. Bez wątpienia młody twórca potrafi prowadzić swój wiersz, wyprowadzać czytelnika na manowce, a później umiejętnie go zawrócić, zmuszając do głębszego zastanowienia się nad poprzednim zdaniem.

Z formą zagrał sobie Sadulski najdosadniej w pękniętym sonecie, w którym zachował klasyczny układ wersów, ale na każdy z nich poświęcił jedno słowo. Mamy więc do czynienia ze strzępami komunikacji, z monologiem, który wydarza się w sytuacji rozstania czy też po odejściu bohatera. I choć kierowany jest do kogoś, wyklucza możliwość powrotu (a tym samym zakotwiczenia owego komunikatu). Pęknięcie zdania, które rozpada się na kolejne wersy, idzie w parze z pęknięciem sonetu (jako formy) i pęknięciem dialogu (także jako sytuacji egzystencjalnej). Podmiot tych wierszy zostaje ostatecznie sam, obserwuje świat i miesza przeżycia wewnętrzne z zewnętrznymi, ale nie potrafi się otworzyć, a jego komunikacja to szereg erotycznych rozbłysków i roszczeń w przesyconym informacjami świecie, w którym Yeats wymienia się z dr Housem, a shoegaze z hasłami społecznymi.   

Swoista popowość tych utworów wpływa również na sposób miksowania składników. Ilekroć Sadulski zbliża się do nadmiernej egzaltacji lub ociera o sentymentalizm, umiejętnie banalizuje swój wywód, wprowadzając wyrażenia z innego rejestru polszczyzny albo też z innego lifestyle'u (jeśli wziąć sobie do serca wiersz freelans), gdzie nie ma już miejsca na uczuciowość i głębsze refleksje. Przez takie ustawienie dykcji można odnieść wrażenie, że utwory warszawskiego poety wciąż dokądś pędzą, nie pozwalając zdaniu obrosnąć w znaczenia:

nie liżę nawet kopert a pieprzyć chcą mnie
tylko geje mam dwanaście tysięcy i jeszcze trzy

miesiące mogę zacząć palić tylko po to
żeby o coś prosić na świecie nie ma ognia
są setki pustych słów którym nadaję sens
wypowiadając je w odpowiednim momencie

(post, s. 13)

Poziom skomplikowania narracji wymaga zarazem od czytelnika ciągłych zwrotów, każe nie tyle nawet zatrzymać się, co powtarzać, nie obiecując żadnej tajemnicy, sensu czy znaczenia. Ta paranoiczna sytuacja odpowiadałaby w jakimś stopniu kondycji człowieka w epoce, powiedzmy, późnej nowoczesności. Post z tego tomu to bowiem zarówno głodówka (pozbawiona religijnych konotacji), jak i coś po prostu dziejącego się po. W tytułowym wierszu spotykają się oba te znaczenia, a problem polega właśnie na tym, że "odpowiedni moment" jest zawsze spóźniony, a  wobec tego słowa i poszczególne gesty pozostają puste. Gdyby zrekonstruować sytuację komunikacyjną w post (ale również w m & m's, aneksji czy w ważne są tylko dziewczyny których jeszcze nie mamy), otrzymalibyśmy nadawany w próżnię monolog, być może nawet kierowany do kogoś (partnerki, kochanki, przyjaciela, czytelnika), ale nie dający się odczytać, nie znajdujący po drugiej stronie słuchacza. W związku z tym bohater wierszy robi woltę w siebie:

to jest straszne i dlatego piękne
kieruję się snami bo w nich idę
w nieskończoność i pozostaję nietknięty

(m & m's, s. 23)

Ta wolta poparta jest przez cały czas ubezpieczaniem własnej podmiotowości, stawianiem się w centrum na wzór wielkiej maszyny filtrująco-przypominającej. Obok doświadczeń erotycznych powracają u Sadulskiego liczne aluzje do lektur (H. Blooma, B. E. Ellisa z American Psycho, czy - szczególnie - Paula Celana) oraz trafne diagnozy rzeczywistości. Trudno jednak wyciągnąć z tego tomu myśl przewodnią, poza takową może, że żyjąc w czasach post, żyjemy równocześnie w czasach postu i karnawału, gdy doskwiera nam brak i przesyt, a relacje międzyludzkie mają w sobie więcej z gry (tej sportowej i tej językowej), niż jesteśmy w stanie przyjąć. W stronę takiej konkluzji prowadziłaby piłkarska klamra, rozpięta między wierszami dojczland i puchar zdobywców pucharów (s. 37), gdzie padają znamienne frazy: "jest kolej rzeczy która się nie spóźnia / nikt nie pyta wszystko chyba jasne / najpierw odbezpieczam chwilę później / gasnę". Przerwana gra w komunikację i symulowanie bliskości ("nie musisz mi ufać lecz radzę uwierz"), splata się tu znowu z metaforyką erotyczną, a pragnienie działania wymienia z bezradnością; autodestrukcja to tylko następstwo bycia jako rozbłysku.

Wbrew ironicznej recepcie na życie:

my nie jest komórką społeczną
najmniejszą komórką jest m300 - to proza

życia - powinniśmy się z tego wszystkiego śmiać

(freelans, s. 20)

Po takich frazach raczej nie jest nam do śmiechu. Również dlatego, że wiersze Sadulskiego są pisane bardziej na poważnie, niż się z początku wydaje, a ironia i pop szybko przechodzą w skalę molową. Joanna Orska z dużą przenikliwością zauważała, że teksty z Artykułów... miały wszystko, co składać by się mogło na hit, gdyby kategoria taka istniała w świecie poezji. Post również poddaje się takiej interpretacji - jest do granic współczesny, obeznany ze stylami pisania i trybami lektury, po części wyczytany, po części zmiksowany z materiału dostępnego młodemu twórcy (a więc komuś, kto intensywnie przeżywa coraz bardziej chaotyczny i zblazowany świat). To jednak, jak Sadulski wykorzystuje znane czytelnikom techniki narracji, jak puszcza oko i jak prowadzi wiersz, świadczy tylko na jego korzyść. Im głębiej się wczytać w ten tom - w pierwszej lekturze dość łatwo przyswajalny - tym więcej wyrazistości nabiera każdy wiersz z osobna. I może nie jest to jeszcze materiał na hit, ale na pewno wystarczy na kilka nieźle brzmiących singli.

 _______________________________

Bartosz Sadulski, PostWBPiCAK, 2012, s. 40.

Pierwodruk: :Rita Baum: 2013, nr 26.